Złożony i spasowany motocykl zszedł na poziom ziemi by już niebawem ten z trudem poskładany rozebrać w drobny mak.
Części blacharskie podlegają ostatnim naprawom i niedługo trafią do malowania.
Elementy do wykonania powłoki chromowej powolutku zapełniają skrzynkę, którą niedługo wywiozę w nieznane (jeszcze) miejsce. Czyszczenie, naprawa, polerowanie, miedź, chrom i już, już będą gotowe do założenia.
A silnik… w drobny mak i…
– cylindry z tłokami do szlifowania
– sworznie tłoków zostaną dopasowane do korbowodów (właściwie odwrotnie)
– czopy wału zostaną dorobione tak by nowe rolki łożysk miały odpowiednią powierzchnię do pracy.
Gaźnik czeka. Szprychy na półce.
Jak wszystko wróci z powrotem, konia z rzędem temu, kto to wszystko poskłada. I uruchomi oczywiście 🙂 Znam ochotnika 🙂
Nic, tylko robić.