Historia Ariela doskonale wpisuje się w przysłowiowe koło fortuny. Raz udało się wybrnąć z poważnych tarapatów, powrócić do równowagi i osiągnąć szczyty. Historia jakby się odegrała na zwycięzcy, niemal trzydzieści lat prowadząc go do agonii.

Fakty…

Pierwsze lata Ariela nie odznaczały się niczym szczególnym względem ówczesnej konkurencji. Założone w 1870 roku przez James Starley’a i William Hillman’a zakłady wytwarzały rowery. Dzięki doświadczeniom z tej produkcji Ariel opatentował koła ze szprychami rozłożonymi promieniście. Wynalazek ten pozwolił na to by zastąpić do tej pory ściskane szprychy na rozciągane – z punktu widzenia konstrukcji krok był to przełomowy. W 1896 Ariel połączył się z Westwood Manufacturing by w niespełna dwa lata później wypuścić na rynek trzykołowiec napędzany silnikiem spalinowym. Nie była to własna jednostka napędowa – na to nie było jeszcze pieniędzy – ale docenianego już producenta de’Dion-Bouton. Po próbach z trzy-, czterokołowcami przyszedł czas na jednoślady. Powstał on już w 1901 roku, zasilany jednostką spalinową produkcji White&Poppe. Już w kolejnym roku zakład przejęła rodzina Sangster. Pod przewodnictwem Karola Sangster’a powstały motocykle z dwusuwowymi silnikami, połączonymi z trzybiegową skrzynką przekładniową. Do momentu wybuchu wielkiej Wojny Światowej (I WŚ) katalog produktów Ariela zawierał już nie tylko dwusuwowe motocykle. Wytwarzano również czterosuwowe, dolnozaworowe maszyny o pojemności silnika 500 i 670ccm własnej produkcji, jak również wykorzystywano większe jednostki napędowe znaczących producentów światowych. Konstrukcje te, pomimo pozytywnych cech nie nosiły znamion indywidualności. Niczym szczególnym nie różniły się od konkurencji by zostać zauważonymi w tłumie.

Sytuację tę zmienił Jack Anders przejmując od ojca dowodzenie firmą. Pierwszym jego posunięciem było zatrudnienie nowego dyrektora handlowego i znakomitego konstruktora. Vale Page – dotychczas pracującego w J.A.P. W krótkim czasie doprowadził do tego, że sygnowane znakiem Ariela motocykle nie pozostawały w cieniu konkurencji a znak producenta zaczął być powszechnie kojarzony.

daty…

Na Olimpia Show w 1926 roku pulsująca w szeregach Ariela nowa krew dawła o sobie znać. Dwa nowe motocykle, jakie zaprezentowano to dolna 550ccm i górnozaworowa 500. Nowoczesna konstrukcja obu motocykli, opierająca się na ramie kołyskowej i trapezowym zawieszeniu przedniego koła budziła zaufanie. Po tak znamienitym producencie można by oczekiwać jeszcze zespolonej w jedną całość z silnikiem skrzynki przekładniowej. Zgodnie jednak ze standardami swoich czasów, przekładnię nadal mocowano oddzielnie od silnika. Mankament ten rekompensowała atrakcyjna ówcześnie moc 14KM pozwalająca na osiągnięcie 150km/godz. Późniejsza popularność nowych modeli sprawiła, że produkowano je w niebagatelnych ilościach, sięgających nawet 1000 egzemplarzy… tygodniowo!

Spora gama doskonałych modeli nie uchroniła jednak Ariela od zmiany właścicieli. W krótkim czasie po zmianie włodarzy nad nowym tworem zawisły czarne chmury. Powrót poprzednich właścicieli, ponowne zwerbowanie świetnie spisującej się dotychczas załogi pozwoliło na przywrócenie produkcji motocykli. Tylko o kilkaset metrów zmieniła się lokalizacja zakładów a interes prosperował świetnie jak dawniej.

Z perspektywy czasu można powiedzieć, że wydarzenie to nie wpłynęło negatywnie na przyszłość powszechnie uznanej już marki. Zatrudnienie kolejnych konstruktorów w niedługim czasie miało rozpocząć całkiem nowy rozdział historii. W 1931 roku wprowadzono najbardziej ze znanych i cenionych modeli: Square Four 500. Ta kontrowersyjna skądinąd konstrukcja ewoluowała powielekroć, ukazując się w wersjach 600 i 997ccm, pozostając w produkcji – bagatela – do 1958 roku.

Sukcesy sprzedaży doprowadziły do tego, że włodarze Ariela wykupili zakłady Triumph’a jeszcze w latach 30. Udział w licznych wydarzeniach sportowych, często urządzanych zresztą pod pretekstem bicia światowych rekordów prędkości, nie pozostawiał cienia wątpliwości, że omawiany producent należy do najlepszych w gronie mistrzów.

wydarzenia

Wojenne dzieje Ariela to działania na rzecz machiny wojennej. Późniejsze przejęcie przez BSA prowadziło już niestety w doły produkcji jednośladów. Kilka udanych modeli powojennych czterosuwów wydawało się było tylko kwiatkiem u kożucha. Pod koniec lat 50. oznaczało to produkcję tylko niewielkich modeli z silnikami dwusuwowymi. Powolne zmniejszanie produkcji, brak możliwości rozwoju musiały mieć swój koniec. Nastąpił on na początku lat 70. kiedy to znak Ariela po raz ostatni pojawił się na jednośladach.

Ludzkie – nie obce

Konstrukcje Ariela, choć do pewnego momentu nie powalały na kolana, z czasem dopracowały się indywidualnego stylu. Tyczyło się to nie tylko strony konstrukcyjnej, ale również jakości wykonania. Dzięki niej zresztą, dokładność Ariela stanowiła synonim jakości. Identycznie zresztą odnoszono się do niemieckiego NSU.

Nietuzinkowość była na pewno cechą wyróżniającą tego producenta ponad innymi potęgami. Bez wątpienia jego konstrukcje miały swój styl, czego dowodem jest chociażby gama motocykli z silnikami czterocylindrowymi. Maszyny te: Square Four, miały jeden z bardziej nietypowych silników, jaki zamontowano w motocyklu. Cztery ustawione na planie kwadratu cylindry rozchylono nieznacznie, tak, że tę jednostkę napędową traktować można również jako widlastą. Dostrzeżenie „widlastości” wymagało jednak sporej spostrzegawczości.

A latka lecą…

Prezentowany Ariel, to Special, model F wyprodukowany w 1928 roku. Nie jest wykluczone, że motocykl sprzedany został przed wojną w jednym z Poznańskich sklepów będących zastępstwem – jak to się kiedyś mawiało- Ariela w Polsce. Zakupiony przez obecnego właściciela, Pana Ireneusza Tomyślaka, był w większości kompletny. Brakowało jednak ważnych detali, jak zegary i oświetlenie. Pojazd 6 lat czekał na to by podjęte zostały prace rekonstrukcyjne. Gdy to się jednak stało, trwająca rok reanimacja doprowadziła ten zgrabny motocykl do obecnego stanu. Pozwoliło to na uczestniczenie nim w imprezach przeznaczonych dla pojazdów zabytkowych. Po latach eksploatacji obecnie nadszedł czas, że prezentowany Special przeszedł na motocyklową emeryturę uświetniając swoją obecnością wystawę poznańskiego muzeum motoryzacji.

Dobre własności trakcyjne i dynamika pojazdu sprawiają, że jest to ciekawy okaz do dalekich podróży. Można mieć pewność, że dobrze przygotowany do sezonu dzielnie pokona nawet długie dystanse. Niegdysiejsi kierowcy, by tchnąć weń bardziej sportowego ducha mieli pole do popisu. Zmiana rozrządu, przełożeń skrzyni biegów i rewolucja gaźnikowa pozwalały nie tylko na podniesienie mocy jednostki napędowej, ale również znaczący wzrost osiągów. Ale czy w dzisiejszych czasach jest sens modyfikować motocykl zabytkowy podnosząc mu prędkość maksymalną do 150km/godz.? Zapewne dla wybranych będzie to gratka nie lada…

 

Możliwe, że prezentowany motocykl został sprzedany przed wojną w jednym z Poznańskich sklepów będących zastępstwem Ariela w Polsce

Motocykle Ariela, podobnie jak niemieckie NSU były jakością samą w sobie. Wykonanie na poziomie Ariela oznaczać mogło jedynie najwyższe loty techniki

 Warte uwagi jest to, że prądnica i iskrownik stanowią oddzielne mechanizmy mocowane przed i za cylindrem.

 

Tekst: Tomasz Tomaszewski

Zdjęcia: www.tomasztomaszewski-motorcycles.pl

wwwtomasztomaszewski-motorcycles_04