Tekst: Tomasz Tomaszewski

Zdjęcia: www.tomasztomaszewski-motorcycles.pl

 

Szekspirowska ulotna postać Burzy zainspirowała założycieli wytwórni rowerów, a później motocykli do przyjęcia jej imienia za nazwę. Kilkadziesiąt lat później urzeczony czterocylindrowym modelem Ariela konstruktor amerykański założył firmę o tej samej nazwie. Do dzisiaj na rynku motocykli i olbrzymich sprężarek tłokowych Ariel jest synonimem jakości. Najwyższej.

 

O marce można napisać naprawdę wiele. Nie zagłębiając się jednak za bardzo w niuanse przeminionej historii, można powiedzieć, że zakłady noszące nazwę Ariel zaczynały, jak wiele podobnych firm. Podobnie przebiegały ich losy: rozwój na przełomie wieków, prosperity lat 20., kryzys po krachu na Wall str., wychodzenie na prostą w II połowie lat 30., zaangażowanie w II Wojnę Światową, późniejsza rekonwalescencja i próba znalezienie dla siebie miejsca w odradzającym się rynku, po których nastąpiły krótkie lata oddechu i… powolnego zmierzania w niebyt. Tak w skrócie wygląda bogata w wydarzenia historia jednej z ikon brytyjskiej motoryzacji jednośladowej, od 1870 roku do lat 70 XX wieku. 100 lat historii skondensowane w jednym, złożonym zdaniu.

Oczywiście na przestrzeni dziesięciu dekad miały miejsce wydarzenia wiekopomne. W początkach produkcji rowerów Ariel opatentował rozwiązanie szprychowania kół, w którym masywne, działające na ściskanie szprychy zastąpiono szprychami w dzisiejszym pojęciu, tj. rozciąganymi. Siadając codziennie rano na rower czy motocykl nie zdajemy sobie sprawy z tego – i wielu innych- faktów. Własność intelektualna Ariela w kołach, Fichtel & Sachs’a w piaście, by wymienić pierwsze z brzegu. O szczegółach rozwoju i sukcesach tej marki przeczytacie w archiwalnych numerach Świata Motocykli.

 

Pogoń

Aby zrobić zdjęcia prezentowanego motocykla musiałem się mocno napocić. Dosłownie i w przenośni. Czerwcowego, gorącego piątku deszczowe chmury czyhały, okazjonalnie dając słońcu dostęp do spragnionych naturalnej witaminy D ludzi. Wsiadając na duże Suzuki czułem w kościach deszcz. Po kilku kilometrach nie było to wyłącznie przeczucie. Lało przez większość drogi, a jak przestało, nastało ostre słońce. Gnając przez Polskę do wrocławskiej Pracowni Restauracji Pojazdów na ostatnich kilometrach w zakorkowanym mieście pomyliłem drogę. Na miejsce dotarłem dosłownie w ostatnim momencie. Za 30 minut zakład zamykano i dla wszystkich zaczynał się obiecujący odpoczynek. Dla mnie był to początek intensywnej pracy, odmiennej od codziennych obowiązków biurowych.

 

Jego niskość

Podczas gdy z kufrów dobywam aparat i obiektywy, z ciemnego garażu wyjeżdża długa, monumentalna maszyna. W oczy rzucają się nie tylko interesujące gabaryty maszyny, ale i silnik, z głęboko pochylonym ku przodowi cylindrem. W blasku słońca trudno patrzeć na ten błyszczący motocykl. Potężne ryby tłumików, rury wydechowe i częściowo chromowany zbiornik paliwa po prostu oślepiają. Ale zaraz! Rury wydechowe nie trafiają bezpośrednio do kolektora wydechowego cylindra. Tam jeszcze jest “coś”. Pod pochylonym cylindrem umieszczono wielkich rozmiarów tłumik wstępny – komorę rozprężną. Zaczyna się ciekawie. Motocykl został już ustawiony w dogodnej do zdjęć pozycji. Można przyjrzeć mu się dokładniej.

 

Technika, czy sztuka?

W Arielu wszystko jest na swoim miejscu. W rurową ramę wmontowano rzucający się w oczy układ napędowy z charakterystyczną osobną skrzynią przekładniową. Masywna osłona sprzęgła i łańcuchów napędowych z lewej strony nie pozwala zauważyć tego szczegółu. Osobne mocowanie mechanizmów widać dopiero z prawej strony. Cztery biegi dają możliwość dobrania optymalnego przełożenia do stylu jazdy i prędkości pojazdu. W początku lat 30. przeważnie stosowano trzy przełożenia. W Arielu czwarte jest więc niejako bonusem. Ułatwia życie. Kierowcy i układowi napędowemu. Za sprawą pochylonego cylindra dwuzaworowa głowica jest dobrze chłodzona. Dla polepszenia warunków pracy do zaworu ssącego doprowadzono smarowanie. Idealnym rozwiązaniem dla widocznej galerii zaworowej byłaby szczelna pokrywa. Żywotność i niezawodność zyskała by na tym rozwiązaniu. Cóż z tego? W tamtych latach nie myślano o takich problemach, a lejący się po nogach olej silnikowy można było uznać nawet za standard.

Patrząc z perspektywy siedzenia kierowcy pierwszym rzucającym się w oczy elementem jest konsola z zegarami. Wydaje się, że w anglikach wielkogabarytowe, niezgrabne ale i użyteczne konsole nigdy nie wyszły z mody. Za każdym razem, jak na nie patrzę, zastanawiam się, jak można tak bardzo zniekształcić linię motocykla dla funkcjonalności?

A poza tym? Motocykl, jaki jest, każdy widzi. Niczego mu nie brakuje. Angielski do szpiku. Każde rozwiązanie świadczy o jego rodowodzie. Urzeka. Zastanawiające, gdzie w tym motocyklu leży granica pomiędzy zimną techniką a gdzie zaczyna się sztuka?

 

Jedynak

Prezentowany model SF produkowano wyłącznie w 1931 roku i to stanowi o wyjątkowości tego motocykla. Zresztą 1931 rok był dla Ariela rokiem szczególnym. Po pierwsze wprowadzono sześć zupełnie nowych modeli motocykli, wśród których znaczącą większość stanowiły modele wyposażone w nowe silniki, z głęboko pochylonym cylindrem (30° od poziomu): dolnozaworowy SB.31, oraz górnozaworowe SF.31 i SG.31, odpowiednio z dwu i czterozaworowymi głowicami. W ofercie występował jedyny kontynuator koncepcji pionowo ustawionego cylindra, górnozaworowa 500. model VF.31 oraz górna 350. z lekko pochylonym cylindrem, model MF.31. Ostatnie karty katalogu na ten rok przedstawiają z pozoru niczym nie wyróżniający się model 4F.31. Ale tylko z pozoru. To właśnie w 1931 roku do sprzedaży wprowadzono chyba jeden z najsłynniejszych modeli tej marki: Square Four. Najsłynniejszy za sprawą konstrukcji silnika o czterech tłokach ustawionych w kwadracie, pożądany przez kierowców za sprawą osiągów, ale również słynący z awaryjności i skomplikowanej konstrukcji. Ten złożony mechanizm z dwoma wałami korbowymi kręcącymi się w przeciwnych kierunkach do końca okresu wytwarzania borykał się z problemami chłodzenia tylnych cylindrów. Pomimo niewątpliwych wad, z ceną na czołowym miejscu, model ten produkowano w różnych odmianach silnikowych do 1958 roku włącznie. Model flagowy darzono estymą na całym świecie. Wydaje się, że poważne wady nie były w stanie przyćmić zalet tego modelu.

Wracając do prezentowanego modelu, warto powiedzieć nieco o jego trakcji. Nie miałem możliwości zaznać przyjemności jazdy tym motocyklem, więc przytoczę opinię właściciela. Doznania porównać można do jazdy współczesnym cruiserem: miękko, komfortowo i relatywnie szybko. Miękkie zawieszenie siedzenia kierowcy może sprawiać wrażenie „pływania” po drodze. Motocykl dobrze przyspiesza, między innymi za sprawą czterobiegowej przekładni, ale również w neutralnie zachowuje się w zakrętach. Niezwykle popularny i agresywnie promowany w tamtych latach silnik typu sloper, z mocno pochylonym cylindrem, miał niebagatelny udział w jakości prowadzenia motocykla. Pochylony cylinder oznaczał nisko umiejscowiony środek ciężkości motocykla, zapewniał więc doskonałe, pewne prowadzenie. Motocykl łatwo pochylić w zakręt nawet przy niskich prędkościach, bez obawy, że położy się przygniatając nam nogę. Niski silnik umożliwiał również niskie mocowanie siedzenia kierowcy, co pozwala na pewne postawienie stóp na jezdni. Jest to ważne dla niższych kierowców. Odbijać się może czkawką tym nieco wyższym, którzy mogą mieć problem ze znalezieniem wygodnej pozycji dla nóg w czasie jazdy.

Pochylona konstrukcja cylindra ułatwiała chłodzenie cylindra, zwłaszcza jego tylnych ścianek, poprawiając sprawność układu tłokowego a w konsekwencji moc, dynamikę i prędkość maksymalną. W opozycji, silnik potrzebował więcej miejsca w kierunku wzdłużnym.

Jak widać z powyższych rozważań, konstrukcja Ariela, podobnie, jak i każda inna, jest efektem niezliczonych kompromisów. Trzeba je zaakceptować, lub poszukać innej maszyny.

 

Więcej na: www.tomasztomaszewski-motorcycles.pl

 

Motocykle Ariela, podobnie jak niemieckie NSU były jakością samą w sobie. Wykonanie na poziomie Ariela oznaczać mogło jedynie najwyższe loty techniki.

 

Ariel oferował motocykle nietuzinkowe tak pod względem konstrukcji jak i wyglądu. Wiele z nich stało się ikonami motoryzacji jednośladowej, n.p.: Square Four, Red Hunter.

 

Marka Ariel miała swoje przedstawicielstwa w przedwojennej Polsce: w Grudziądzu i Poznaniu.

 

Czterozaworowy, szybszy model SG.31 z tego samego roku jest w posiadaniu krajowego kolekcjonera Kamila Bartosiaka.

 

Urzeczony jakością modelu Square Four amerykański konstruktor sprężarek tłokowych nadał swojej firmie tę samą nazwę. Ariel Compressors od dziesięcioleci przoduje w swoim segmencie na całym świecie.