W sercu Neckarsulm
O przeglądzie konstrukcji jednego z ciekawszych niemieckich producentów, NSU, myślałem od dawna. Ostatnie 20. lat nie udawało mi się tam trafić.
Na liczniku ponad 200 km/godz, do samolotu trzy godziny a na znakach kierunkowskazy na Heilbronn. Krótką wizytą w muzeum fabrycznym NSU i motocykli niemieckich ryzykuję z terminowym dotarciem na lotnisko. Tu mnie jeszcze nie było. Czy warto ryzykować?
Heilbronn, niegdyś bardziej znane jako Neckarsulm, jest miastem rodzinnym Zjednoczenia Zakładów Maszyn Dziewiarskich u zbiegu rzek Neckar i Sulm: czyli Neckarsulmer Strickmachinen Union. NSU znane jako producent rowerów, motocykli i samochodów, w latach 50. minionego wieku było największym producentem motocykli na świecie. Znacznie wcześniej, marka odcisnęła znaczące piętno w rozwoju motoryzacji.
Jak po ogień dopadam okienka bileterki. W środku tygodnia nie ma tu nikogo, kto chciałby popatrzeć na historyczne motocykle. Może to i dobrze, bo w pośpiechu patrzę wyłącznie przez szkła obiektywu a taka perspektywa mogłaby doprowadzić do nieuniknionej kolizji z innymi uczestnikami ruchu tropiącymi historię jednośladowej motoryzacji.
Miejscowe muzeum prezentuje konstrukcje motocyklowe wytworzone głównie w Niemczech, choć nie brakuje ciekawostek z całego świata. Prześledzić tu można konstrukcje od początku motocyklizmu do dzisiejszych czasów. Motocykle produkcyjne przeplatają się tu z maszynami sportowymi i prototypami. Pomimo tego, że zgromadzono tu wiele ciekawych modeli, mnie najbardziej interesują zbiory ze znakiem NSU i wszelkimi jego modyfikacjami. Pełen przegląd lokalnego producenta znajduje się w muzealnych piwnicach. Interesująca kolekcja zaczyna się na pierwszym modelu Neckarsulmer Motorrad z 1902 roku. Chronologicznie zaprezentowane modele pokazują rozwój konstrukcji. Warte szczególnej uwagi są modele z pierwszych lat produkcji z widlastymi silnikami o górno-dolnym rozrządzie i napędem paskiem. Mnogość armatury i jakość wykończenia dzisiejszych użytkowników może doprowadzić do oczopląsu a osoby restaurujące tego typu pojazdy do uszczuplenia majątku. Późniejsze modele, już bardziej znane, nie pozostawiają złudzeń odnośnie jakości wykonania i niezawodności tych słynnych maszyn. Dalsze kroki doprowadzają zwiedzającego do modeli sportowych, pośród których nie może zabraknąć maszyn do wyścigów drogowych, czy zaprzęgów przeznaczonych do rajdów terenowych. Piwniczne oględziny kończą się kilkoma prototypami otoczonymi mnogością mopedów i skuterów. Wśród nich nie sposób nie zauważyć monstrualnego Münch’a 4. Ta spektakularna konstrukcja poprzez czterocylindrowy samochodowy silnik NSU ma silne powiązania z Neckarsulm, co uzasadnia jej obecność w części muzeum przeznaczonej lokalnemu, jakże sławnemu wytwórcy.
Wyższe kondygnacje zawierają przekrój światowych konstrukcji motocyklowych. Pośród znanych „rodzynków” znajdują się perełki, o których częściej się mówi, niż ogląda. Należą do nich czterocylindrowy Windhoff, znany z polskich dróg Schüttoff F350 czy Bianchi ES250, o pozostałych nie wspominając.
Zziajany zbiegam na parter. W języku Goethego udaje się jeszcze zakupić stosowną do miejsca literaturę i dalej z pośpiechem wyruszam w drogę. Szczęśliwie utrudnienia ruchu na autostradzie i tłumy jednego z większych europejskich portów lotniczych nie przyczyniły się do opóźnienia z powrotem do domu. A tu… w zaciszu pieleszy przeglądając pachnące jeszcze świeżością zdjęcia mogę wreszcie kontemplować zbiory z Neckarsulm. Warto było.
Przedsmak atrakcji otrzymujecie na zdjęciach. Po pełnię wrażeń polecam zatrzymać się w starszej części Neckarsulm. Kilka godzin zwiedzania zapewnione.
Tekst: Tomasz Tomaszewski
Zdjęcia: tomasztomaszewski-motorcycles.pl
Publikacja: Świat Motocykli